Może zacznę od początku... nazywam się Dynamo, ale wolę ksywkę Diego którą nadali mi kumple. Żyło mi się świetnie, miałem kochającą właścicielkę i mieszkałem w domu z dużym ogrodem. Mogłem wychodzić spotykać się z przyjaciółmi kiedy chciałem, ponieważ moja właścicielka mi ufała. Mam dość specyficzny charakter, lubię podrywać ładne suczki, lecz szukam tej jedynej. Jeśli ktoś mi się bardzo spodoba jestem agresywny gdy jakiś samiec próbuje ją poderwać, lecz zaraz mi to mija. No dobrze, może wróćmy do mojej historii, więc tak pewnego dnia moja pani dostała wspaniałą ofertę pracy w Hiszpanii. Była bogata ale gdy zdecydowała się podjąć tę pracę stała się jeszcze bogatsza. Przestałem się dla niej liczyć były tylko ona i pieniądze. Miałem już tego dość więc uciekłem, wędrowałem długo aż nagle znalazłem się w cudownym miejscu, postanowiłem odpocząć. Po chwili podeszła do mnie cudowna suczka.
H: Hej, co tu robisz? - spytała
D: A, odpoczywa. A ty ślicznoto? - uśmiechnąłem się słodko
H: Wyszłam na spacer, chyba nie jesteś tutejszy... - powiedziała mierząc mnie wzrokiem.
D: Zależy co przez słowo tutejszy masz namyśli...
H: Nie ważne, chodź zaprowadzę cię do sfory.
D: Dobrze.
Tak właśnie znalazłem się w sforze.